Rumunia - szlakiem hrabiego Drakuli (RUM)

Jeśli ktoś lubi nocować w autokarze i nie przeszkadza mu brak miejsca, niewyspanie i niewygoda, to ok. Z toalety w autokarze nie można było praktycznie korzystać. Dla nas nocowanie było bardzo męczące. Starsze, bardzo niesympatyczne panie siedzące przed nami nie miały skrupułów i rozłożyły siedzenia tak, że ciężko było się poruszyć. Zakwaterowanie w miarę ok, oprócz stolicy - to była masakra. Generalnie poza centrum. Ostatnie miejsce najfajniejsze. Jedzenie typowo polskie - schabowy, sztuczne sosy, kurczak, rosół - kto co woli. Prawie niczego nie byliśmy w stanie zjeść. Zdecydowanie lepiej i taniej jest kombinować na własną rękę - i duuużo smaczniej. Poczęstunek fakultatywny ostatniego dnia bardzo OK - polecam. Jeśli chodzi o kolację fakultatywną z tańcami - no cóż, wieczór folklorystyczny to nie jest, ale można się zintegrować z innymi polakami. Jedzenie dużo lepsze w innych knajpkach. Przesiadka we Włoszczowie - no cóż - 800 ludzi - 3 toalety, ew płatne dostępne, drogie jedzenie niskiej jakości, długie czekanie a potem powrót do Wawy, przez Łodzi i inne takie...no NIE

Bardzo ciekawa wycieczka. W Rumunii czysto, ludzie przyjaźni, jeszcze nie nastawieni na zarabianie na turystach. Miło, spokojnie zamki przepiękne. Naprawdę warto było to zobaczyć.